piątek, 20 października 2023

Cat-sìth


Źródło: https://www.gmbinder.com/share/-N0V7-5Sm_vFHJzpB46c,
data odczytu: 17.10.2023

Koty towarzyszą ludziom od zarania dziejów. Dwie teorie przypisują ich udomowienie mieszkańcom wschodniej Azji lub Afryki. Niezależnie, która z tych wersji jest prawdziwa, stały się nieodłącznymi obywatelami ludzkich siedzib, niemal na całym świecie. Ich obecność zaczęła przenikać także do sfery kulturowej, czy też wierzeń. Starożytni Egipcjanie czcili te zwierzęta. W Skandynawii wierzono, iż rydwan Bogini Freji ciągnięty jest przez dwa osobniki tego gatunku (lub wedle niektórych, przez rysie). Na blogu omówiliśmy sobie już dwa rodzaje kotowatych istot z nordyckiego folkloru – Kattakyny, nieumarte zombie-koty, oraz Jólakötturina, olbrzymią istotę, która w noc przesilenia zimowego wyruszała na łowy by zjeść tych mieszkańców Islandii, którzy w ciągu minionego roku nie dostali żadnego nowego ubrania. Dziś poznamy kolejnego nadprzyrodzonego kota, tym razem z celtyckich wierzeń.

W szkockim oraz irlandzkim folklorze istnieje pewno stworzenie przypominające wielkiego, czarnego kota z białym znamieniem na klatce piersiowej. Ponoć gdy ludzie nie patrzyli, zmieniał sposób chodzenia z czterech, na dwie łapy. Zauważony przez człowieka znów chodził na wszystkich kończynach, wyginając cały czas grzbiet i jeżąc sierść. Biegał też znacznie szybciej niż zwykły, niemagiczny kot. W Szkocji zwą go Cat-sìth (Kot Wróżek), natomiast na sąsiedniej Irlandii, Cat sí. Uważa się go za rodzaj wróżki lub czarownicy, która potrafi przybierać zwierzęcą postać (w Hogwarcie nazwaliby ją animagiem). Takich przemian można było dokonać w życiu tylko dziewięć razy, a po ostatniej nie miała już sposobności by powrócić do ludzkiej postaci. Być może w jakiś sposób wpłynęło to na wierzenie, iż kot ma dziewięć żyć (siedem w wersji znanej z kontynentu).

Wierzono je za istoty o złej naturze. Wedle podań potrafiły kraść ludzkie dusze. Kiedy ktoś zmarł, wyznaczano przy jego ciele warty, zwane Fèill Fhadalach (Późne Czuwanie), by nie dopuścić w pobliże żadnego kota, który mógłby okraść zmarłego z jego esencji istnienia. Uważano, że ciepło ściąga tego kota, tak więc podczas czuwania nie rozpalano ognisk czy też nie podtrzymywano żaru w paleniskach.

Źródło: https://monstersdownthepath.tumblr.com/post/182620089045/bonus-bestiary-cat-sith,
data odczytu: 17.10.2023

Wierzono iż w święto Samhain, czyli obrzędy, z których wywodzi się współczesne Halloween, każdy dom, który wystawi miseczkę z mlekiem dla Cat-sìth, zostanie przez niego pobłogosławiony, a te gospodarstwa, które tego nie uczynią, zostaną przeklęte, a posiadane w nich krowy przestaną dawać pokarm. Wierzono też, iż istotę można przywołać, odprawiając rytuał, w którym przez cztery dni i cztery noce palono ciała innych kotów (zgadza się, żywe koty opiekano na ruszcie). Przybyły Cat-sìth spełniał wtedy życzenie przyzywającej go osoby. Trafnie zidentyfikowany, zabrany na statek, zapewniał łodzi niezatapialność, cokolwiek by się nie działo na morzu.

Podobną istotą był Cù-Sìth, tym razem jednak z wyglądu bardziej przypominająca psa, która jednak nie kradła dusz, a zwiastowała śmierć (motyw czarnego psa, omena śmierci, przewija się w wielu kulturach). Kto usłyszał jego trzy przeraźliwe szczekania, umierał. Dlatego gdy do uszu dobiegło mrożące krew w żyłach, nienaturalne psie zawodzenie, należało jak najszybciej ukryć się w bezpiecznym miejscu, zamknąć za sobą drzwi i okna, by trzecie powtórzenie nie dotarło do uszu potencjalnej ofiary. Szczególnie narażone były kobiety karmiące noworodki. Jeśli usłyszały trzy potworne szczekania, ich dusze porywane były do magicznego kopca, gdzie musiały karmić Daoine Sith, rasę wróżek.

Niektórzy uważają, iż początku legendy o Cat-sìth można szukać w krzyżówkach kotów domowych i żbików zamieszkujących tereny Szkocji. Taki okaz udokumentowano dopiero w 1984 roku i nazwano go Kellas, ponieważ osobnika znaleziono w pobliżu tak nazwanej wioski. Są większe niż koty mieszkające z ludźmi, długość ich ciała może dochodzić nawet do 110 centymetrów. Napotkany okaz idealnie pasował do umaszczenia legendarnego stworzenia – był czarny i posiadał białą plamę pod szyją.

Na samo koniec chciałbym tradycyjnie zachęcić do polubienia mojego profilu na Facebooku, a także do udostępniania moich artykułów, bym mógł dotrzeć do szerszego grona Odbiorców. A jeśli jesteś w stanie Czytelniku wesprzeć mnie finansowo, zapraszam wzorem Piotra Brachowicza na mój profil na Patronite, gdzie można dołożyć cegiełkę do rozwoju bloga.

piątek, 6 października 2023

Yggdrasil

 

Joanna Gondek Yggdrasil, 2021 rok

W wielu wierzeniach przewija się symbol osi świata (łac. axis mundi), symbolizującej środek wszechrzeczy. Przytaczałem już wizerunek Irminsul, drzewa-filara, które stanowiło środek świata dla Sasów, wspominałem także o kosmicznym jesionie Yggdrasilu – jego odpowiedniku wśród Skandynawów. To właśnie święte drzewo łączyło wszystkie krainy z mitologii nordyckiej. Pomiędzy światami, w obrębie samego drzewa, również żyły różne istoty.

Korzenie Yggdrasila sięgały trzech podziemnych domen. Pierwszy z nich znajdował się w Nilfheimie, Krainie Mgieł, w pobliżu źródła Hvergelmir, z którego wypływało jedenaście lodowych rzek. Był tak głęboko, że najszybszy koń świata, ośmionogi Sleipnir, potrzebował aż dziewięciu dni, by do niego dotrzeć. Olbrzymi smok Niðhogg codziennie podgryzał go, robiąc sobie przerwy tylko, gdy słyszy ujadanie piekielnego ogara Garma, zwiastujące, iż w świecie ludzi zakończyła się jakaś bitwa. Wtedy spijał krew poległych przesiąkającą przez glebę. Wokół wiło się także niezliczone mnóstwo węży, które również atakowały drzewo. Drugi korzeń znajdował się w Krainie Lodowych Olbrzymów, Jotunheim, zanurzając się bezpośrednio w Źródle Mimira (Mímisbrunnr), w którym Odyn poświęcił oko, by zyskać nadzwyczają mądrość. Trzeci korzeń natomiast sięgał Asgardu, w pobliżu Urðarbrunnr, źródła lub studni, przy której Norny przędły nici ludzkiego żywota. Boginie Przeznaczenia podlewały go, by zapobiec uschnięciu. To z tej ostatniej krynicy pochodzą wszystkie łabędzie, które żyją w świecie ludzi.

Wyżej, na wysokości pnia drzewa, również mieszkały magiczne istoty. Była wśród nich wiewiórka Ratatosk, która przenosiła plotki między smokiem Niðhoggiem a Wielkim Orłem siedzącym na szczycie drzewa. Ptak był tak ogromny, iż pomiędzy jego oczami mógł przysiąść sokół Veðrfölnir (nord. Wybielony Wiatrem). Drapieżnik jest cały biały, swe pierwotne umaszczenie stracił siedząc na szczycie całego Wszechświata od wiatru i słońca. Niektórzy uważają to za metaforę, a nie prawdziwego sokoła.

Z czterech stron Yggdrasilu stoją jelenie o imionach Dáinn, Dvalinn, Duneyrr, Duraþrór (jeśli imiona brzmią dla Was znajomo to w tym miejscu pragnę to potwierdzić – Tolkien czerpał wiele nazw z mitologii nordyckiej). Zwierzęta obgryzają liście i gałązki Jesionu.

Drzewo łączyło Dziewięć Światów, zamieszkanych przez przenajróżniejsze istoty. Różne źródła podają różne krainy. Niektóre uważane są za synonimy innych lub za osobne miejsca. Przypuszcza się, że w różnych regionach Skandynawii lista Światów mogła się różnić lub w drodze ewolucji wierzeń jedne zastępowały do nich. Podam te, którymi najczęściej będę posługiwał się na blogu. Idąc od góry, w koronie Jesionu znajdował się: Asgard, domena bogów z dynastii Asów; Wanaheim, kraina Wanów, bogów przyrody; Alfheim, świat elfów. W środku drzewa mieścił się Midgard, kraina śmiertelników, w której żyjemy. W dolnych częściach i wśród korzeni Yggdrasila mieściły się; Muspelheim, kraina ognistych olbrzymów; Jotunheim, świat lodowych olbrzymów; Svartalfheim, królestwo krasnoludów (lub mrocznych elfów); Nilfheim, kraina mgieł i przedsionek zaświatów oraz Helheim, które było piekłem mitologii nordyckiej. Asgard z innymi światami łączył tęczowy most Bifrost, którym podróżowali bogowie.

Nazwa Świętego Jesionu odnosi się do mitu, w którym Odyn poznał tajemnicę pisma runicznego. Oznacza dokładnie Wierzchowiec Strasznego (jeden z przydomków Boga). Z kolei słowo wierzchowiec było używane jako poetyckie określenie szubienicy. Tak samo jak Odyn poświęcił oko, by zyskać mądrość, tak by poznać sekret magicznych znaków, musiał poświęcić siebie. W mitologii nordyckiej żadna wiedza nie przychodzi łatwo, ani za darmo. Wszechojciec przybił się włócznią do drzewa i wisiał tak dziewięć dni i dziewięć nocy. Przez ten czas nie jadł chleba, nikt też nie podawał mu rogu z miodem, jak jest opisane w Eddzie. W końcu pozyskał wiedzę o runach i spadł z drzewa. Następnie wraz z Heimdallem przekazywali wiedzę o nich śmiertelnikom.

W Pieśni Wieszczki jest wspomniane, iż u początku czasu Yggdrasil wykiełkował z nasionka i narodził się jako pierwsze ze wszystkich drzew. I podobnie jak wszystko ma swój początek, Święty Jesion czeka kres podczas Ragnaröku. Przy końcu świata drzewo zatrzęsie się. Niðhogg przegryzie ostatecznie jeden z korzeni, a Yggdrasil zachwieje się, po czym upadnie. Większość zamieszkujących go istot zginie w decydującej bitwie pomiędzy siłami Dobra i Zła. Przeżyje tylko dwójka ludzi, Lif i Lifþrasir, którzy dadzą początek nowej rasie ludzi w przyszłym, odrodzonym świecie.

W wierzeniach wikingów nic nie mogło trwać wiecznie. Nawet niezmienna oś świata, Święty Jesion, który przez tysiące lat był światkiem niezliczonych wydarzeń we wszystkich Dziewięciu Światach, musiał w końcu przestać istnieć. Należy jednak pamięć, że koniec jednego świata stanowił początek następnego.

Na sam koniec tradycyjnie chciałbym zaprosić do polubienia mojego profilu na Facebooku, a także do udostępniania moich artykułów, bym mógł dotrzeć do szerszego grona Odbiorców. W ten sposób możesz drogi Czytelniku wesprzeć mojego bloga. A jeśli jesteś w stanie dołożyć cegiełkę do rozwoju strony, wzorem Piotra Brachowicza, masz możliwość stania się Patronem na Patronite.