piątek, 26 kwietnia 2024

Ulfheðnar - Wilczy Wojownicy

Źródło: https://askunnr.no/ulfhednar,
data odczytu: 25.04.2024

Człowiek stawia się nad wszystkie inne istoty żywe na planecie. Jednak nie zawsze tak było. W Epoce Wikingów zwierzęta inspirowały, chciano się z nimi utożsamiać. Opisaliśmy już sobie berserkerów, wojowników, którzy naśladowali zachowaniem i strojem niedźwiedzie oraz wprowadzali się w szał bitewny. Były też oddziały naśladujące szarżę dzika, tworzące formację zwaną svinfylking. Dziś omówimy sobie trzecią grupę, która na swojego zwierzęcego patrona obrała wilka.

Wilk, jako zwierzę, nie był inspiracją jeno dla Skandynawów. Wojownicy utożsamiali się z tym drapieżnikiem na przestrzeni wieków w różnych kulturach i zakątkach świata – od mieszkańców Azji, aż po rdzenne plemiona Ameryki Północnej. Jako ciekawostkę warto wspomnieć, iż rzymski historyk Herodot wspominał o ludzie Neurów, żyjących na północ od Morza Czarnego (a więc na terenach dzisiejszej Ukrainy), którego to przedstawiciele mieli zdolność raz do roku przemieniać się na kilka dni w wilki. Wśród ludów germańskich wizerunki ludzi-wilków znaleźć już można na dekoracjach z czasów Wielkiej Wędrówki Ludów, a zapewne jako symbol funkcjonowały wcześniej. Taki wizerunek znajduje się chociażby na pochodzącej z VII wieku pochwie miecza znalezionej w niemieckiej miejscowości Gutenstein. Przedstawia ona istotę, lub człowieka w wilczej masce, z mieczem, w pełnej zbroi.

Źródło: https://sv.wikipedia.org/wiki/Torslunda_socken, data odczytu: 25.04.2024

Na bazie tej fascynacji wilkiem powstał w Skandynawii rodzaj wojowników zwany Ulfheðinnami (nord. Wilczy Płaszcz, liczba mnoga Ulfheðnar). Mieli oni przywdziewać na kolczugi (lub nagą skórę) wilcze futra. Czasami swoją własną skórę malowani na czarno, zapewne barwnikami z domieszką węgla, by bardziej uwydatnić nakładane nań futra. Prawdopodobnie obowiązywała ich reguła, by skórę wilka nosić na sobie przez dziewięć dni pod rząd, która to liczba dla wikingów była święta, a jedynie dziesiątego dnia można było ją zdjąć, wedle potrzeb.

Przypisywano im nadnaturalne zdolności. W Sadze o Egilu wspomniany jest dziadek tytułowego bohatera, wojownik o przydomku Wieczorny Wilk (nord. Kveld Ulf), który pod osłoną nocy mógł przemieniać się w wilka. W ciągu dnia zaś, po ponownej przemianie, stawał się ponury i małomówny. Śladów tych wojowników można dopatrywać się także w innych sagach i podaniach. Ponoć sam norweski król, Harald Pięknowłosy, miał mieć u swojego boku elitarny oddział Ulfheðinnów.

Odyn, Wszechojciec, posiadał na swoje zawołanie dwa wilki, Geriego i Frekiego. Nic więc dziwnego, że i sami Ulfheðinnowi byli z nim łączeni. Na płycie z Torslundy obok postaci utożsamianej z Odynem właśnie, jest także człowiek z głową wilka, włócznią i mieczem. Podobnie jak Berserkerowie, mieli wpadać w szał – gryźć zarówno przeciwników, jak i swoje tarcze, nie reagować jak ból i rany, oraz zachować się jak wściekłe psy. Ich okrzyki bitewne miały naśladować wycie wilków. Tak samo łączyli się w grupy, wzorem wilczych watach, w przeciwieństwie do Berserkerów, którzy jako niedźwiedzie, prowadzili bardziej samotniczy tryb życia. W gromadzie Ulfheðinnów obowiązywały też pewne zasady – jedną z nich był zakaz polowań na wilki, które były dla nich świętych wzorem. Nie mogli również ścinać włosów czy golić bród, wszak były to czynności typowe dla ludzkiego społeczeństwa, a nie wilków. Tak samo przechodzili na zwierzęcą dietę – spożywane mięso musiało być surowe, tak jak jedzą je prawdziwe drapieżniki. Wybierali odludne miejsca, zapewne lasy. Inicjacja i dołączanie do takiej watahy miała miejsce na wczesnym etapie życia, zapewne przed dziesiątym rokiem życia.

Nic dziwnego – jedną z najbardziej niebezpiecznych i niszczycielskich istot w mitologii nordyckiej jest olbrzymi wilk Fenrir, który odegra kluczową rolę w wydarzeniach końca świata, Ragnaröku, a dwaj inni przedstawiciele tego gatunku, Sköll i Hati, mają przy końcu czasu pożreć słońce i księżyc. Tak więc same wilki były dla wikingów jak najbardziej symbolami chaosu i zniszczenia. Samo wprowadzanie się w szał, podobnie jak u Berserkerów, było formą rytuału, w której podczas dzikiego tańca śpiewano lub inkantowano słowa, mające zwiększyć ich siłę oraz szybkość, na wzór swych zwierzęcych patronów.

Źródło: https://www.gmbinder.com/share/-MPO18QO-QVH4PdRaN1N,
data odczytu: 25.04.2024

Na cześć Ulfheðinnów został nazwany jeden z gatunków wilkołaków pojawiający się w grze Wiedźmin III: Dziki Gon. Jest to, wzorem Sagi o Egilu, dość bezpośrednie nawiązanie do przemiany człowieka w wilka, nie tylko duchowo, ale i fizycznie.

Kończąc, chciałbym tradycyjnie zaprosić do polubienia mojego profilu na Facebooku, a także do udostępniania moich artykułów, bym mógł dotrzeć do szerszego grona Czytelników. A jeśli jesteś w stanie wesprzeć mnie finansowo, zachęcam do zostania Patronem, wzorem Piotra Brachowicza.

piątek, 12 kwietnia 2024

Havhest

Źródło: https://woodenwallsproject.com/portfolio/,
data odczytu: 11.04.2024

Woda i to, co kryło się pod jej powierzchnią, zawsze fascynowała i przerażała ludzkość. To w jej odmętach czaiły się Nøkki i inne podobne im stwory, przed którymi ostrzegano dzieci oraz podróżnych. To z jej głębin wynurzały się olbrzymie Krakeny, potrafiące zatapiać statki. Dziś omówimy sobie kolejną morską istotę, którą wikingowie nazywali Havhestem.

Havhest, znany też jako Sjøhest, to istota łącząca w sobie cechy konia oraz węża. Nawet współczesne języki skandynawskie zawierają słowa, które tworzą ich nazwę, w praktycznie niezmienionej formie (norweskie hav to ocean, sjø oznacza morze, a hest to koń). Samo stworzenie miało posiadać głowę konia, którą można było jednak odróżnić od lądowych wierzchowców po dwóch rzędach zębów, ostrych kłach oraz żółtych oczach, oraz resztę ciała jak u węża, czy ryby. Pomimo, iż jego siedliskiem były słone zbiorniki wodne, potrafił ziać ogniem z paszczy (czyli zupełnie jak Mario Bros na podwodnych poziomach w grze). Bywał niebezpieczny zarówno dla marynarzy, jak i innych stworzeń morskich.

Nie da się ukryć, iż łączenie cech konia z żywiołem wody nie było unikatowe Skandynawii. O podobnym stworzeniu, celtyckim Kelpie, już opowiedzieliśmy sobie na blogu. Obydwa stworzenia potrafiły być niebezpieczne dla ludzi.

Źródło: https://no.wikipedia.org/wiki/Sj%C3%B8hest_%28fabelvesen%29,
data odczytu: 11.04.2024

Wędrując dalej na południe, natrafiamy również na greckie Hippokampy, które również miały mieć ciało ryb, końskie głowy i przednią parę kończyn. Posejdon, Bóg Mórz, miał podróżować rydwanem zaprzężonym w dwa takie stworzenia.

Havhest chętnie używany był jako symbol rodowy w Norwegii. Przykład takiego zachowanego symbolu można znaleźć w kościelem Tanum w miejscowości Bærum, który został ufundowany przez rodzinę Vogt. Również założona w 1972 roku Oljedirektoratet, czyli Norweska Dyrekcja ds. Ropy Naftowej, obrała sobie za logo Havhesta.

Dziś obie nazwy przypisywane są również innym stworzeniom. Havhestem nazwano morskiego ptaka zamieszkującego arktyczne wybrzeża, a Sjøhest to norweska nazwa pławikonika. Być może kształt głowy tego ostatniego gatunku, połączony z płetwami i rybim ogonem stał się przed wiekami źródłem wierzeń swojego straszniejszego, ziejącego ogniem, odpowiednika.

Źródło: https://ebird.org/species/norful?siteLanguage=no,
data odczytu: 11.04.2024

Kończąc, tradycyjnie chciałbym zaprosić do polubienia mojego profilu na Facebooku, a także do udostępniania moich artykułów, bym mógł dotrzeć do szerszego grona Czytelników. A jeśli jesteś w stanie wesprzeć mnie finansow, zachęcam do zostania Patronem, wzorem Piotra Brachowicza.