sobota, 1 sierpnia 2015

Norðvegr - Północna Droga



Za kilka dni wybieram się na wyprawę do Norwegii, by w końcu zobaczyć krainy, o których tak wiele czytałem i oglądałem. Zaznaczę w tym miejscu że już raz odwiedziłem Skandynawię, siedem lat temu, wygrywając główną nagrodę w konkursie w radiu. Był to jednak krótki wypad i jedyne co zwiedziłem to dwa miasta szwedzkiej Skanii – Ystad i Malmö. Tym razem plan jest bardziej ambitny i na pewno dotyczy bardziej malowniczych zakątków. W przeciwieństwie do płaskiej i zalesionej Szwecji, Norwegia jest górzystym krajem – w porównaniu do Polski, której średnia wysokość wynosi 173 m n.p.m., średnia wysokość Norwegii to 486 m n.p.m. Sama nazwa kraju pochodzi od staronordyckiego Norðvegr i oznacza Północną Drogę. W tym miejscu zaznaczę, że w nazewnictwie wikingów istniały jeszcze krainy, które dziś nazwalibyśmy Sudwegią (Suðrvegr Południowa Droga) i Austwegią (Austrvegr – Wschodnia Droga) – mowa odpowiednio o Germanii na południu od Skandynawii i słowiańskich krajach nadbałtyckich na wschodzie. Nie rozpisując się więcej w kwestiach etymologicznych, chciałbym przedstawić dziewięć miejsc, które podczas tej wyprawy zamierzam odwiedzić (w kolejności, w jakiej planuję do nich dotrzeć):

 Źródło obrazka: commons.wikimedia.org/wiki/File:Oslofjorden_2009_13.JPG, data odczytu: 02.04.2019.

I. Oslo – stolica Norwegii i jej najliczniejsze miasto. Podobno to zupełnie inny świat, niż reszta spokojnego kraju. Multi-kulti i położenie na ruchliwym szlaku handlowym (na końcu Oslofjordu) sprawiają, że blisko mu do innych stolic europejskich – ruchliwe, niebezpieczne, głośne. Oslo odwiedzę tylko przejazdem, przylatując samolotem z podkrakowskich Balic do Rygge i następnie obierając trasę dalej na północ. Zasygnalizowałem jego istnienie, bo w końcu to stolica kraju, czy coś (co dziewiąty mieszkaniec Norwegii żyje na terenie aglomeracji Oslo).

data odczytu: 02.04.2019.

II. Lofoty – archipelag wysp na Morzu Norweskim. Nazywane są Norwegią w Pigułce ze względu na zróżnicowane krajobrazy. Wyspy są bardzo strome – zdarza się, iż niektóre z nich, o szerokości kilkunastu kilometrów, posiadają szczyty dochodzące prawie do tysiąca metrów wysokości. To tu znajduje się wioska Reine z charakterystycznymi czerwonymi chatami rybaków, której zdjęcia goszczą na wielu przewodnikach o Norwegii. Lofoty posiadają także wieś o najkrótszej nazwie na całym świecie – Å. Jest to ostatnia miejscowość na archipelagu i została tak nazwana na cześć ostatniej litery norweskiego alfabetu. W wodach dookoła archipelagu można zaobserwować rekiny polarne, a nawet wieloryby. Dodatkowym plusem Lofotów jest ich położenie poza kołem podbiegunowym, co zwiększa szanse na zobaczenie zorzy polarnej.

 Źródło obrazka: https://www.lofotr.no/en/, data odczytu: 02.04.2019.

III. Museum Wikingów Lofotr – Pomimo, że muzeum znajduje się na Lofotach, postanowiłem poświęcić mu osobny punkt w planie wyprawy. Muzeum powstało w miejscu, w którym znaleziono największy długi dom jarla w Skandynawii – dziś w rekonstrukcji domu znajduje się wystawa. Co roku w tym miejscu odbywa się festiwal wikingów, na którego dwa ostatnie dni zamierzam zdążyć. Na pewno będę chciał wykorzystać okazję i przepłynąć się rekonstrukcją wikińskiego drakkaru.

Źródło obrazka: http://djupdal.org/asbjoern/gallery/index.php/Architecture/IMGP6377data odczytu: 02.04.2019.

IV. Trondheim – pierwsza historyczna stolica Norwegii założona przez Olafa Tryggvasona nad brzegiem Trondheimfjordu (jako ciekawostkę warto wspomnieć, iż w pewnym momencie życia Olaf dostał propozycję małżeństwa ze Świętosławą, córką Mieszka I, z której jednak nie skorzystał). Trondheim jest trzecim największym miastem Norwegii, liczącym raptem 170 000 mieszkańców. Tu powstawała największa gotycka budowla Skandynawii – Nidarosdomen


Źródło: https://www.molde-romsdalhavn.no/en/shore-excursions/the-atlantic-road-hholmen, data odczytu: 02.04.2019.

V. Droga Atlantycka – Droga przeskakująca przez kolejne wysepki pomiędzy miejscowościami Molde oraz Kristiansund. Brytyjski dziennik The Guardian uznał ją za najbardziej malowniczą drogę na świecie. Nic dziwnego, biegnie w dużej mierze przez Ocean, a nie po lądzie. Można z niej zaobserwować foki czy wieloryby, a w tle widać górzysty ląd. 

 Źródło: Zbiory własne (lipiec 2018).

VI.  Trollheimen – Jak sama nazwa wskazuje, chodzi o Krainę Trolli. Ten zakątek leży na południe od Trondheimu. Znajdująca się w Krainie Innerdalen (Wewnętrzna Dolina) jest uznawana za najpiękniejsze miejsce w Norwegii. Do tego można natrafić na trolle, przed którymi ostrzegają nawet znaki drogowe :}


Źródło: www.codyduncan.com/2011/04/hiking-the-besseggen-ridge-jotunheimen-national-park-norway, data odczytu: 02.04.2019.

VII. Jotunheimen – Najwyższe pasmo górskie w Skandynawii, kamienista kraina, gdzie znajdują się największe europejskie lodowce lądowe. Jednym z najciekawszych widoków jest grzbiet Bessegegen oddzielający dwa jeziora, z których jedno jest 400 metrów wyżej od drugiego. Nazwa pochodzi z mitologii nordyckiej i oznacza Krainę Lodowych Olbrzymów – nic dziwnego, skoro w tak niedostępnym obszarze wiecznie zalegają lodowce, a opadów śniegu można spodziewać się nawet w lecie.

Źródło: https://oddacamping.no/en/trolltunga/, data odczytu: 02.04.2019.

VIII. Trolltunga – Charakterystyczna skała wisząca 1100 metrów nad jeziorem Ringedalsvatnet. Podobnie jak czerwone chatki Reine, Trolltunga jest równie często umieszczana na zdjęciach z wypraw i w przewodnikach po Norwegii. Jej nazwa oznacza Język Trolla, ze względu na swój kształt. A jak powszechnie wiadomo, trolle, które nie ukryją się przed światłem słoneczny, zamieniają się w skałę – być może jest językiem trolla, który nie miał zbyt wiele szczęścia. 

 Źródło: Zbiory własne.

IX. Karpacz  - Pewnie spytacie, skąd w planie wyprawy do Norwegii znalazła się polska miejscowość? Już tłumaczę. W XIX wieku nad jeziorem Vang w Norwegii postanowiono wybudować nową świątynię, ponieważ istniejący do tej pory kościół klepkowy był zbyt mały. Stary miał zostać zburzony… Znalazł się jednak sponsor, który uratował zabytek. Król Prus, Fryderyk Wilhelm IV, słuchając rady pewnego malarza, sfinansował rozebranie kościoła i przewiezienie go do Karpacza. Część elementów uległa zniszczeniu, jednak na miejscu dorobiono nowe. I tak oto Kościół Wang, nazwany tak od jeziora, nad którym pierwotnie stał, jest małym norweskim akcentem w Polsce. Wpisałem go tutaj, ponieważ wracając z wyprawy zamierzam zahaczyć o Karpacz – chwilę jeszcze odpocząć i odwlec nieuchronny powrót. 

I to tyle w tej notce. Następna powstanie już po moim powrocie – wtedy będę dysponował zdjęciami własnego autorstwa i wierzę, że będzie się czym pochwalić.