![]() |
Marzanna, ChatGPT |
Wiele lat temu, uczęszczając do czwartej klasie
podstawówki, moja klasa udała się na wycieczkę nad pobliską rzekę. Był
wiosenny, pochmurny dzień. A my w kurtkach staliśmy obok starego mostu, obok
przygrywała orkiestra. Wtedy też miał miejsce mój pierwszy kontakt z pewnym
starożytnym rytuałem. Tamtego dnia pierwszy raz pierwszy raz byłem świadkiem
topienia kukły Marzanny. Marzanna jest słowiańską Boginią zimy oraz śmierci. Wstęp
do tego artykułu mógł przypomnieć i Wam obserwowanie związanego z nią rytuału,
który odbywa się po dziś dzień w pierwszy dzień wiosny. Na bazie tego można
więc wysnuć wniosek, iż nie była i nie jest zbyt lubianym i popularnym bóstwem,
ponieważ tradycyjnie żegna się z nią w symboliczny, aczkolwiek brutalny sposób,
miast oddawać jej cześć i modły. Budzi to skojarzenia do greckiego Hadesa, Boga
Zaświatów, któremu nie budowano nawet świątyń, albowiem bardziej się go
obawiano, niż czczono (zachowały się wzmianki tylko o jednej takiej wzniesionej
budowli). Za chwilę przytoczymy sobie kontrargument Jana Długosza, jednak pierw
warto powiedzieć kilka słów o samej Bogini. W tradycji była znana pod różnymi imionami, między
innymi jako Morena, co przywodziło na myśl zimowe miesiące, pełne śniegu i
lodu, a także jako Śmierć, personifikacja tego, co nieuchronne dla
śmiertelników. Samo jej imię wywodzi się z praindoeuropejskiego mar/mor,
tak samo jak łacińskie mors, śmierć (jak w
post mortem). W niektórych regionach
Śląska istniał też męski odpowiednik Bogini, Marzaniok. Najstarsze wzmianki o niej pochodzą z ziem czeskich z XIII wieku. O Marzannie wspominał też już Jan Długosz, XV-wieczny polski kronikarz. Ten napomykał, iż w dawnych wiekach istniał pewien jej kult. Opowiadał, jakoby rolnicy ofiarowali jej dary ze zboża, zapewne by przebłagać kapryśne bóstwo, które przymrozkami mogło zniszczyć uprawy. Tu z kolei przypomnijmy sobie postać Rán, Bogini Sztormów, która sprawowała pieczę na jedną z domen zaświatów w mitologii nordyckiej. Marynarze, by ubłagać ją o dobrą pogodę na morzu, również ciskali dla niej w głęboką toń ofiary i podarunki. Robili to jednak bardziej ze strachu, niż miłości do bóstwa. Trzeba jednak pamiętać, iż były to czasy po
chrystianizacji, kiedy starano się zwalczyć starszą wiarę. W 1420 roku biskup
poznański, Andrzej Łaskarz, potępiał uroczystości związane z topieniem kukły[1]: Item prohibeatis, ne In dominica ludica alias Byala
Nijedzela supersticiosam consuetudinem observent offerentes auandam ymaginem, quam
Mortem vocant et In lutum postea proiciunt, quia non carent huiusmodi facta
supersticionis. Czyli tłumacząc na nasze: Zabrońcie im też praktykowania zabobonnego
zwyczaju w Białą Niedzielę wynoszenia jakiegoś obrazu, którego Śmiercią
nazywają, a potem w błoto rzucają, albowiem takich przesądów u nich nie
brakuje. Tradycyjna topienia Marzanny miała się jednak dobrze. W kolejnych wiekach kościół nie mogąc jej zabić, próbował przerobić ją na swoją modłę. Podjęto próby, by miast topić kukłę Bogini Śmierci, z wież kościołów zrzucano inną, symbolizującą Judasza. Jednak te praktycznie nie cieszyły się powodzeniem i odeszły w zapomnienie, a rytuał związany z Marzanną przetrwał do dziś.
Tradycja przetrwała nie tylko w Polsce, ale także w
innych krajach słowiańskich. Lalkę, wykonaną ze słomy lub innego materiału,
ubiera się w suknię, zdobi kokardkami oraz innymi elementami dekoracyjnymi. Wokół
obrzędów powstało wiele przesądów i zwyczajów. Dawniej rytuał sprowadzał się
nie tylko do topienia kukły w rzece, ale do obchodzenia z nią wszystkich domów
we wsi. Po drodze podtapiano Boginię we wszystkich napotykanych jeziorach,
strumieniach czy kałużach. Następnie, nim została ostatecznie ciśnięta w wodę,
podpalano ją lub zrywano z niej odzienie. Tak zrzuconej do rzeki Marzanny nie
wolno już było dotknąć, gdyż groziło to zapadnięciem na chorobę. Tak samo
niebezpieczne było dla zdrowia oglądanie się za siebie po rytuale, aż do
momentu wejścia do własnego domu. A już śmiertelnie niebezpieczne było
potknięcie się w drodze powrotnej. Osoba, której to się przydarzyło, lub co
gorsze, przewróciła się, miała nie dożyć do następnego topienia Marzanny. Obecnie oprócz samego topienia Marzanny można czasem
usłyszeć o różnych imprezach wplecionych w tematykę rytuału. Są więc konkursy,
niczym na szopki Bożonarodzeniowe, są organizowane biegi. Tak więc pomimo
wieków walczenia z tradycją, coroczne topienie Marzanny ciągle jest żywą
tradycją i oby tak pozostało. Na sam koniec tradycyjnie chciałbym zachęcić do polubienia mojego profilu na Facebooku, a także do udostępniania moich artykułów, bym mógł dotrzeć do szerszego grona Czytelników. A jeśli jesteś w stanie wesprzeć mojego bloga finansowo, zaprasza do dołączenia do grona Patronów, wzorem Piotra Brachowicza. [1]
Najdawniejsze
statuty synodalne archidiecezji gnieźnieńskiej oraz statuty z rękopisu Oss. Nr
1627 z uwzględnieniem materjałów zebranych przez ś.p. b. , Władysław
Abraham, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1920, s. 50 |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz