sobota, 8 marca 2025

Marzanna

 

Marzanna, ChatGPT

Wiele lat temu, uczęszczając do czwartej klasie podstawówki, moja klasa udała się na wycieczkę nad pobliską rzekę. Był wiosenny, pochmurny dzień. A my w kurtkach staliśmy obok starego mostu, obok przygrywała orkiestra. Wtedy też miał miejsce mój pierwszy kontakt z pewnym starożytnym rytuałem. Tamtego dnia pierwszy raz pierwszy raz byłem świadkiem topienia kukły Marzanny.

Marzanna jest słowiańską Boginią zimy oraz śmierci. Wstęp do tego artykułu mógł przypomnieć i Wam obserwowanie związanego z nią rytuału, który odbywa się po dziś dzień w pierwszy dzień wiosny. Na bazie tego można więc wysnuć wniosek, iż nie była i nie jest zbyt lubianym i popularnym bóstwem, ponieważ tradycyjnie żegna się z nią w symboliczny, aczkolwiek brutalny sposób, miast oddawać jej cześć i modły. Budzi to skojarzenia do greckiego Hadesa, Boga Zaświatów, któremu nie budowano nawet świątyń, albowiem bardziej się go obawiano, niż czczono (zachowały się wzmianki tylko o jednej takiej wzniesionej budowli). Za chwilę przytoczymy sobie kontrargument Jana Długosza, jednak pierw warto powiedzieć kilka słów o samej Bogini.

W tradycji była znana pod różnymi imionami, między innymi jako Morena, co przywodziło na myśl zimowe miesiące, pełne śniegu i lodu, a także jako Śmierć, personifikacja tego, co nieuchronne dla śmiertelników. Samo jej imię wywodzi się z praindoeuropejskiego ­mar/mor, tak samo jak łacińskie mors, śmierć (jak w post mortem). W niektórych regionach Śląska istniał też męski odpowiednik Bogini, Marzaniok.

Najstarsze wzmianki o niej pochodzą z ziem czeskich z XIII wieku. O Marzannie wspominał też już Jan Długosz, XV-wieczny polski kronikarz. Ten napomykał, iż w dawnych wiekach istniał pewien jej kult. Opowiadał, jakoby rolnicy ofiarowali jej dary ze zboża, zapewne by przebłagać kapryśne bóstwo, które przymrozkami mogło zniszczyć uprawy. Tu z kolei przypomnijmy sobie postać Rán, Bogini Sztormów, która sprawowała pieczę na jedną z domen zaświatów w mitologii nordyckiej. Marynarze, by ubłagać ją o dobrą pogodę na morzu, również ciskali dla niej w głęboką toń ofiary i podarunki. Robili to jednak bardziej ze strachu, niż miłości do bóstwa.

Trzeba jednak pamiętać, iż były to czasy po chrystianizacji, kiedy starano się zwalczyć starszą wiarę. W 1420 roku biskup poznański, Andrzej Łaskarz, potępiał uroczystości związane z topieniem kukły[1]:

Item prohibeatis, ne In dominica ludica alias Byala Nijedzela supersticiosam consuetudinem observent offerentes auandam ymaginem, quam Mortem vocant et In lutum postea proiciunt, quia non carent huiusmodi facta supersticionis.

Czyli tłumacząc na nasze:

Zabrońcie im też praktykowania zabobonnego zwyczaju w Białą Niedzielę wynoszenia jakiegoś obrazu, którego Śmiercią nazywają, a potem w błoto rzucają, albowiem takich przesądów u nich nie brakuje.

Tradycyjna topienia Marzanny miała się jednak dobrze. W kolejnych wiekach kościół nie mogąc jej zabić, próbował przerobić ją na swoją modłę. Podjęto próby, by miast topić kukłę Bogini Śmierci, z wież kościołów zrzucano inną, symbolizującą Judasza. Jednak te praktycznie nie cieszyły się powodzeniem i odeszły w zapomnienie, a rytuał związany z Marzanną przetrwał do dziś.

Marzanna, ChatGPT

Tradycja przetrwała nie tylko w Polsce, ale także w innych krajach słowiańskich. Lalkę, wykonaną ze słomy lub innego materiału, ubiera się w suknię, zdobi kokardkami oraz innymi elementami dekoracyjnymi. Wokół obrzędów powstało wiele przesądów i zwyczajów. Dawniej rytuał sprowadzał się nie tylko do topienia kukły w rzece, ale do obchodzenia z nią wszystkich domów we wsi. Po drodze podtapiano Boginię we wszystkich napotykanych jeziorach, strumieniach czy kałużach. Następnie, nim została ostatecznie ciśnięta w wodę, podpalano ją lub zrywano z niej odzienie. Tak zrzuconej do rzeki Marzanny nie wolno już było dotknąć, gdyż groziło to zapadnięciem na chorobę. Tak samo niebezpieczne było dla zdrowia oglądanie się za siebie po rytuale, aż do momentu wejścia do własnego domu. A już śmiertelnie niebezpieczne było potknięcie się w drodze powrotnej. Osoba, której to się przydarzyło, lub co gorsze, przewróciła się, miała nie dożyć do następnego topienia Marzanny.

Obecnie oprócz samego topienia Marzanny można czasem usłyszeć o różnych imprezach wplecionych w tematykę rytuału. Są więc konkursy, niczym na szopki Bożonarodzeniowe, są organizowane biegi. Tak więc pomimo wieków walczenia z tradycją, coroczne topienie Marzanny ciągle jest żywą tradycją i oby tak pozostało.

Na sam koniec tradycyjnie chciałbym zachęcić do polubienia mojego profilu na Facebooku, a także do udostępniania moich artykułów, bym mógł dotrzeć do szerszego grona Czytelników. A jeśli jesteś w stanie wesprzeć mojego bloga finansowo, zaprasza do dołączenia do grona Patronów, wzorem Piotra Brachowicza.


[1] Najdawniejsze statuty synodalne archidiecezji gnieźnieńskiej oraz statuty z rękopisu Oss. Nr 1627 z uwzględnieniem materjałów zebranych przez ś.p. b. , Władysław Abraham, Polska Akademia Umiejętności, Kraków 1920, s. 50

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz