Źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Widukind, data odczytu: 24.09.2021 |
W 772 roku Frankowie,
pod dowództwem Karola Wielkiego, zajęli tereny saskiego plemienia Angrarenów. Centralnym
ośrodkiem kultu politeistycznej religii tego germańskiego plemienia był
Irminsul – święty dąb lub filar go imitujący. Drzewo lub przedstawiający go
monument rosło gdzieś na pograniczu Saksonii i Westfalii. Frankowie, szerząc
swoją chrześcijańską wiarę, ścieli dąb, uznając je za miejsce pogańskiego
kultu. W odwecie Sasi spalili siedzibę biskupa Büraburga oraz klasztor w
Fritzlarze, przy którym stał drewniany kościół zbudowany z innego świętego
drzewa – dębu Donara, zniszczonego przez św. Bonifacego w 723 roku. Rok później
Angrarenowie poddali się, a armia Franków została przerzucona do Italii i na
germańskie tereny wróciła dopiero w 775 roku.
Jeden z saskich wodzów,
Widukind z Westfalii (którego imię znaczy Leśne
Dziecię, przez co bardziej uważane jest za przydomek nadany mu, gdy ukrywał
się w dziczy), nie pogodził się z narzucaną przez Franków władzą i 777 roku
uciekł do Danii, na dwór Sigfreda. Podczas gdy pierwsi przywódcy plemienni
zaczęli uznawać zwierzchnictwo Karola i przyjmować nową wiarę, on, jako jedyny
z saskich wodzów, chciał pozostać wierny wierzeniom swoich przodków. Kroniki
niemieckie wspominają, że poślubił córkę duńskiego króla, Gevę. W następnym
roku wrócił do swojej ojczyzny, gdzie zaczął organizować rebelię przeciwko
Frankom i chrześcijaństwu. Niestety, pomimo zaciekłości najeźdźcy zyskiwali
przewagę i w 782 roku Widukind znów szukał schronienia w Danii. W październiku
tego samego roku Karol dokonał masakry 4500 schwytanych buntowników pod
miejscowością Verden. Jednak gdy tylko król Franków opuścił germańskie ziemie
Widukind znów powrócił, zachęcając swych rodaków do walki. Sasi odchodzili od
chrześcijaństwa, misjonarze oraz frankijscy osadnicy byli zabijani a kościoły
palone. Późniejszy biskup Bremy, Willehad, który w tych latach prowadził w
Saksonii działalność misyjną, uciekł z kraju do Rzymu. W 784 roku Widukind znalazł sprzymierzeńców
w pogańskiej Fryzji. Jako pierwszy z saskich wodzów był wymieniany w
frankijskich kronikach jako ten, który pokonywał wojska Karola.
Gdzieś pomiędzy 782 a
785 rokiem opublikowano kodeks prawny Capitulatio
de partibus Saxoniae. Jednym z zawartych w nim praw była kara śmierci dla
Sasów, którzy odmówili przyjęcia chrztu. Ta brutalna reguła została złagodzona
dopiero w 797 roku.
Karol dowiedział się,
że wódz Sasów przebywał na prawym brzegu Łaby, wśród plemienia Nordalbingów. Widukind został pokonany w 785 roku. Wedle legendy, która zapewne powstała dużo
później, miał w przebraniu żebraka szpiegować obóz Franków. Rzecz zdarzyła się
ponoć podczas Wielkanocy. W trakcie przeszpiegów był świadkiem, jak ksiądz
odprawiał mszę, trzymając piękne dziecko na rękach. Podczas komunii kapłan
przekazywał dziecko do potrzymania każdemu z zebranych. Będąc w szoku po
doświadczeniu tego dziwnego rytuału wyszedł z polowej kaplicy i został
rozpoznany przez jednego z frankijskich żołnierzy po charakterystycznym
wygiętym i zdeformowanym palcu. Przesłuchiwany przyznał się, że przedostał się
do obozu, by lepiej poznać chrześcijańską wiarę. Zaprowadzony przez oblicze
Karola miał wyrzec się swojej wiary i opowiedzieć mu o wizji mszy. Król Franków
zinterpretował ją jako objawienie Jezusa pod postacią dziecka… Jednak prawda
nie była tak magiczna. Po klęsce swoich wojsk Widukind przebywał w miejscowości
Bardengau. Pomimo lat walk zgodził się poddać pod jednym warunkiem – że nie
stanie mu się żadna krzywda. Przyjął chrzest w Boże Narodzenie tego samego roku
we frankijskiej miejscowości Attigny (chociaż różne tradycje wymieniają
jeszcze jedenaście innych miejsc, w których miało to się stać). Podczas
ceremonii jego ojcem chrzestnym był sam Karol Wielki.
Od tej pory nie
pojawiają żadne wzmianki, jakoby brał udział w walkach przeciwko Frankom. Wspomniany
jest tylko raz, w Żywocie Ludgera,
kiedy miał udać się u boku Karola przeciw Wieletom. Być może, podobnie jak
bratankowie Karola, został uwięziony w klasztorze, gdzie musiał przebywać aż po
kres swoich dni. Zmarł w 807 lub 808 roku, a za miejsce jego pochówku uważa się
kościół w miejscowości Enger (chociaż pod wykopaliskach archeologicznych
okazało się, iż jego nagrobek skrywał szczątki kobiety, w świątyni pochowani są
jeszcze inni ludzie, być może z samym Widukindem wśród nich). XII-wieczna
Kronika Cesarstwa opowiada, jakoby miał zginąć z ręki szwagra Karola, Gerolda, prefekta
Bawarii.
Widukind już za życia stał
się legendą i symbolem oporu przeciw Frankom i chrześcijaństwu. Można się
zastanawiać, czemu po wszystkich wznieconych buntach Frankowie nie ścięli
Widukinda, jak reszty saskich przywódców trzy lata wcześniej pod Verden. Widząc
opór germańskich plemion, nawet pomimo zabijania ich wodzów, Karol zapewne
uznał, że lepiej mieć dobry przykład
słynnego człowieka, który odda mu hołd i przyjmie jego wiarę. Tym sposobem
żywy, ale pokonany Widukind mógł być lepszym narzędziem propagandy, niż martwy
męczennik i obrońca starej wiary, który nie odszedł od wierzeń swoich przodków do końca.
Źródło:https://pl.wikipedia.org/wiki/Widukind_(w%C3%B3dz_saski), data odczytu: 24.09.2021 |
Po śmierci Widukinda
przypisywano mu budowę kościołów wśród germańskich plemion, w tradycji ludowej
uznany został nawet za błogosławionego. Znany nam Polakom ze Zjazdu
Gnieźnieńskiego Otton III wywodził swój rodowód właśnie od Widukinda (podobnie jak czyniły to i inne
niemieckie rody). Nawet po 785, kiedy sam poddał się, rdzenni mieszkańcy Saksonii
stawiali opór przez kolejne trzy dekady, zarówno zwierzchnictwu Karola jak i
nawracaniu na chrześcijaństwo. Po I Wojnie Światowej stał się ikoną wśród
niemieckich nacjonalistów. Utożsamiano go z oporem wobec Franków po przegranej
Wielkiej Wojnie i oddaniu Alzacji i Lotaryngii Francji. Dziś
można podziwiać jego pomnik w miejscowości Herford w Nadrenii Północnej
Westfalii, niedaleko miejsca jego pochówku, a gimnazjum w Enger nosi jego imię.
Na sam koniec chciałbym zaprosić na mój profil na Facebooku, a także podziękować Patronowi, Piotrowi Brachowiczowi, za wspieranie mojego bloga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz