piątek, 24 października 2025

Mahaha

 

 

Inuici to grupa rdzennych ludów zamieszkujących tereny Grenlandii, Kanady, Alaski a także część Syberii. Ich wierzenia łączą wiele cech szamanizmu i animizmu, czyli religii, w których nadaje się zwierzętom magiczne moce i nie odbiera im się prawa do posiadania duszy, jak w przypadku wielu monoteistycznych czy monolatrycznych religii. Wierzenia Inuitów były przekazywane głównie z pokolenia na pokolenie w formie ustnej, a po przyjęciu chrześcijaństwa w wielu zamieszkanych przez nich regionach, przeniknęły także do nowej wiary. Stąd też można ciągle je poznawać, czy to w formie opowiadanych legend, czy także wplecionych elementów w te obecne wierzenia. Istoty z mitologii inuickiej są takie same, jak surowy klimat, w którym się zrodziły – bywają brutalne i bezwzględne. O jednej z nich opowiemy sobie dzisiaj.

Mahaha
Copilot


Mahaha, bo o niej mowa, była jednoznacznie uznawana za złą istotę. Mahaha, i nie, nie śmieję w dziwny sposób, tak brzmi nazwa tego stworzenia, była przeraźliwie chuda. Jej skóra była bladoniebieska i lodowata w dotyku, jak u kogoś, kto zamarzł na śmierć. Jej kościste dłonie zakończone były bardzo długimi szponami lub ostrymi paznokciami. Na głowie rosły jej długie włosy, które zakrywały jej część twarzy. Skojarzenia do Sadako, czy w amerykańskiej wersji, Samary, z horroru Ring są jak najbardziej na miejscu. Pod długimi włosami Mahahy można było dostrzec białe, pozbawione źrenic i tęczówek jak u ślepców gałki oczne. Matowe i zamglone oczy również odpowiadają opisom osób, które zamarzły na śmierć, chociażby alpinistów. Wracając do Mahahy, całości jej wizerunku dopełnia przeraźliwy, nienaturalny uśmiech, obnażający ostre jak noże zęby, który nigdy nie znika z twarzy potwora, a któremu towarzyszy upiorny chichot. Istota jest zupełnie naga, lub nosi skąpe ubranie, ale zimno arktycznego klimatu jej nie przeszkadza. Zawsze jest bosa, pomimo, iż głównie pojawia się na lodowych pustkowiach. Wyobraźcie sobie teraz spotkanie z takim stworem, gdy w ciepłym kombinezonie, czy futrze znajdujecie się w polarnych regionach Ameryki Północnej, a na Waszej drodze stanie coś przeraźliwe chudego, nienaturalnie sinego, praktycznie bez ubrań. No i z tym przerażającym uśmiechem. Pomimo izolacyjnej warstwy odzieży, na pewno przeszył by Was ciarki ze strachu oraz dreszcz zimna.

Mahaha
Gemini


Jednak to nie wygląd potwora jest najgorszy. Mahaha poluje na ludzi i zabija ich, łaskocząc na śmierć swoimi długimi szponami. Nie jest to odosobniony przypadek w wierzeniach. Ot, zróbmy sobie małą dygresję do naszych, słowiańskich rusałek. One także  potrafiły załaskotać swoje ofiary na śmierć. Jeśli jakiś Inuit został znaleziony martwy, sam, na pustkowiu, a jego twarz wykrzywiał nienaturalny grymas, osoby z jego plemienia obwiniały za taki zgon Mahahę. Ponoć również sam dotyk tej istoty sprawiał, że człek zamarzał i nie mógł się ruszyć. A wtedy już był skazany na śmiertelne łaskotki, od których nawet nie mógł uciec. Z tych tortur biorą się inne określenia, którymi Inuci ją nazywali tego potwora – mówili o nim Łaskoczący Duch, albo po prostu Łaskocząca.

Istniał sposób, by ocalić swoje życie przed Mahahą i jej śmiertelnym łaskotaniem. Stwora można było oszukać. Istota, pomimo, że złowieszcza, bywała bardzo naiwna. Nieszczęśnik, którego dopadła Mahaha, mógł dla przykładu poprosić ją, by przed zostaniem zjedzonym, mógł się jeszcze ostatni raz w życiu napić wody, na przykład z przerębla. Należało wtedy zapytać, czy stwór dołączy do picia wody. Kiedy istota nachyliła się nad otworem, wystarczyło ją do niego zepchnąć, co dało niedoszłej ofierze czas na ucieczkę a mogło także doprowadzić do utopienia się Mahahy.

Mahaha
ChatGPT


W wierze w Mahahę wybrzmiewa strach oraz ostrzeżenie. Arktyczne tereny to lodowate pustkowia. Samotny łowca, który wyprawił się na polowanie i nie docenił sił przyrody, mógł umrzeć z wyziębienia, jego oczy mogły pokryć się szronem, a zastygnięty na jego martwym obliczu wyraz twarz, mógł wyrażać ostatnie emocje, jakie czuł w życiu. Czy był to strach, kiedy zdał sobie świadomość, że kona w samotności? Albo przerażenie, zastygłe na twarzy ofiary, która spojrzała w zamglone oczy Mahahy? A może błogie poczucie ciepła, które przywołało na jego twarz uśmiech? Mówi się, że osoby zamarzające na śmierć w ostatnich chwilach czują nie chłód, a ciepło właśnie. Współcześnie więc moglibyśmy powiedzieć, że Mahaha była personifikacją hipotermii. Pamiętajcie więc, nie należy bagatelizować niskich temperatur, bo inaczej Mahaha może Was dopaść. Zwłaszcza w Arktyce, gdzie noce potrafią być bardzo długie.

Zbliżając się do końca, chciałbym zaprosić do odsłuchania innym materiałów, które już miały premierę na kanale, byście mogli poznać istoty z innych wierzeń. Zachęcam także do odwiedzenia mojego profilu na Facebooku, gdzie publikuję informacje o nowych artykułach na blogu, jak i zapowiedzi tego, co pojawi się tu, na Youtube. A jeśli możesz drogi Słuchaczu lub droga Słuchaczko wesprzeć moją twórczość finansowo, zapraszam do odwiedzenia strony na Patronite, by zostać Patronem wzorem Piotra Brachowicza. Do usłyszenia w następnym materiale. A tymczasem, bywajcie!

piątek, 10 października 2025

Karkonosz

 


Na polsko-czeskim pograniczu rozciąga się najwyższe pasmo Sudetów – Karkonosze, ze swoim najwyższym szczytem, Śnieżką. Zarówno nazwa jak i cały ten obszar nierozerwalnie związane są z pewną tajemniczą postacią z ludowych wierzeń, którą sobie dziś omówimy.

Karkonosz, bo o nim mowa, zwany jest także Duchem Gór, Liczyrzepą czy Rzepiórem. Najstarsze zachowane wyobrażenie Karkonosza pochodzi z mapy Śląska autorstwa Martina Helwiga, sporządzonej w 1561 roku. Ukazuje ono istotę łączącą cechy kilku innych stworzeń – posiada bowiem nogi zakończone kopytami, skrzydła, dziób oraz rogi jelenia. W łapach dzierży kostur lub różdżkę. Podpisane jest jako Rübenczal, czyli z niemieckiego (Rübenzahl) dosłownie Liczyrzepa. Nie jest to jedna postać Karkonosza, albowiem potrafił zamieniać się także w niedźwiedzia lub innego zwierza, czy starego człeka o długiej, siwej brodzie. Niektórzy uważają, że jego imię zostało błędnie zapisane i pierwotnie brzmiało w staroniemieckim Rabe-Zabel, czyli Kruczy Diabeł, co mogłoby pasować do jego demonicznego wyglądu ze skrzydłami. Jednak wśród podań o Duchu Gór jest i legenda o liczeniu rzep, która wyjaśnia jedno z jego imion. Otóż pewnego dnia Karkonosz pod postacią wiewiórki podglądał kąpiące się dziewczyny. W jednej z nich, księżniczce Emmie, zakochał się bez pamięci. Porwał więc ją do swojego zamku mieszczącego się na szczycie góry. By zapewnić jej towarzystwo zabrał z pewnego pola tuzin rzep i dzięki czarom przemienił je w służbę. Emma jednak planowała, jak uciec od Ducha Góry. Poprosiła więc swego porywacza, by policzył wszystkie rzepy na wszystkich polach w Karkonoszach, by mogła dobrze zaplanować, które i ile w kogo zamienić. Gdy tylko Duch Gór udał się dokonać spisu wszystkich rzep, Emma z pomocą jednego ze służących z ożywionego warzywa
(w innych wersjach był to koń, pegaz lub pszczoła) uciekła z zamku. Po powrocie do swojej siedziby Karkonosz zauważył nieobecność ukochanej i od tamtej pory złościło go, gdy ludzie nazywali go Liczyrzepą czy Rzepiórem, co przypominało mu, iż dał się oszukać śmiertelniczce.



Prawdopodobnie Duch Gór był pierwotnie jednym z lokalnych imion Świętowita, Boga o czterech obliczach, czczonego na Połabiu (czyli terenach w zlewisku rzeki Łaby, mającej swoje źródło w czeskich Karkonoszach). Uznawano go za władcę czterech żywiołów, wody, ziemi, ognia i powietrza, a jak wiemy, tylko Avatar może opanować wszystkie cztery żywioły i przywrócić równowagę na Świecie. Czasami przewija się podanie o tym, jak władał pogodą i o posiadanym przez niego magicznym młocie, czym bliżej mu do Boga Piorunów, Peruna (jednak kiedyś poruszymy sobie teorię na blogu, za Aleksandrem Gieysztorem, iż być może Świętowit i Perun to ten sam Bóg). Jego pierwotny wygląd z kolei przypomina Leszego, Władcę Puszcz. Z czasem jego rola zmieniła się, a w dobie chrystianizacji zmalała do Ducha Gór, który to pomagał wędrowcom, to psocił i robił im na złość. Górnicy z Sudetów wierzyli, że to on im przeszkadza w pracach ale i w dobrym humorze pomaga znajdować złoża, wraz ze swoją świtą, leśnych skrzatów. Według ludu Karkonosz cenił sobie ludzi uczciwych i pracowitych, a karał oszustów i leniów. Wiele legend mówi o tym, jakie figle płatał i jak czasami obracały się na korzyść człeka – niektóre z nich, bardziej szczegółowo, chciałbym przytoczyć w przyszłości na blogu.

Karkonosz
ChatGPT


Jak popularny jest Duch Gór i dziś? Wystarczy odwiedzić Karpacz i sąsiadujące z nim miejscowości. Wiele domów, restauracji, hoteli (ba, kiedyś nocowałem w hotelu w Sudetach, w którym hasłem do sieci WI-FI było właśnie imię Liczyrzepa), ścieżek przyrodniczych i muzeów nawiązuje do któregoś z jego wyobrażeń lub jakieś historii o nim. Kilka z ilustracji do tego artykułu nawiązuje właśnie do Karkonosza, którego razem z żoną spotkałem to tu, to tam, podróżując po Sudetach.


Na sam koniec ciekawostka. Niemiecki malarz Josef Madlener, stworzył obraz o tytule Der Berggeist (niem. Duch Gór) gdzieś w latach 20. XX wieku (Przypuszcza się, iż było to na przełomie 1925 i 1926 roku). Obraz ten stał się na tyle popularny, iż zaczęto go umieszczać nawet na pocztówkach. Jedną z takich kartek zakupił nie kto inny jak John Ronald Reuel Tolkien, autor późniejszej powieści Hobbit, czyli tam i z powrotem. Na swoim egzemplarzu pisarz zamieścił dopisek the Origin of Gandalf (ang. Pochodzenie Gandalfa). Tak więc oprócz inspirowania się Odynem, Wszechojcem, Bogiem i czarodziejem z nordyckiej mitologii, również wyobrażenie Karkonosza wpłynęło na powstanie jednej z najbardziej rozpoznawalnej postaci fantastyki… Chociaż, jak sobie już zasygnalizowaliśmy, kto wie, być może zarówno Odyn, Świętowit/Perun oraz Duch Gór to ta sama osoba?

Liczyrzepa
ChatGPT

Na dziś to tyle. Zachęcam do przeczytania moich innych artykułów, a także od odsłuchania materiałów na kanale na Youtube. Zachęcam także do odwiedzenia mojego profilu na Facebooku, gdzie publikuję informacje o nowych artykułach na blogu, jak i zapowiedzi tego, co pojawi się na Youtube. A jeśli możesz, drogi Słuchaczu lub droga Słuchaczko, wesprzeć moją twórczość finansowo, zapraszam do odwiedzenia strony na Patronite, by zostać Patronem wzorem Piotra Brachowicza. Do usłyszenia w następnym materiale. A tymczasem, bywajcie!