Źródło: https://www.tf.uni-kiel.de/matwis/amat/iss/kap_b/illustr/ib_4_2.html, data odczytu: 14.07.2021 |
Kiedy pojawia się droga i dobra rzecz znanej marki, w krótkim czasie rynek zalewają również jej podróbki, niekoniecznie utrzymujące jakość i standard wykonania pierwowzoru. Nie jest to jednak zjawisko współczesne, gdyż i w średniowieczu podrabiano znanych rzemieślników i ich markowe produkty. Doskonałym przykładem mogą być bronie wykuwane przez kowala imieniem Ulfberht.
Do naszych czasów dotrwało 166-170 mieczy wykonanych przez Ulfberhta i jego naśladowców. Cechą charakterystyczną i swoistym znakiem towarowym ze średniowiecza, jest wygrawerowany na nich napis +VLFBERH+T. Druga strona ostrza zawiera różne wersje plecionych wzorów lub inne inskrypcje. Miecze ze wspomnianynm napisem znajdywano na terenie całej Europy, najwięcej w Norwegii i Finladnii. Powstawały między IX a XI wiekiem, tak więc nie mogły wyjść spod młota jednego kowala. Wszystkie miały podobne wymiary i wagę – średnią długość ok. 90 cm, szerokość ostrza 5 cm oraz wagę w przybliżeniu 1,2 kg. Była to broń jednoręczna, obosieczna. Wykonane były z wysokonawęglonej stali tyglowej, czyli takiego stopu, który zawierał domieszkę węgla na poziomie 1,5-2%. Proces wymagał wytwarzania oręża w wysokiej temperaturze ponad 1600 stopni Celsjusza, co jest zagadką dla ekspertów w sprawie broni, gdyż piece z tamtej epoki nie byłyby w stanie wytworzyć takiego ciepła. Kształt ostrza był formą przejściową pomiędzy mieczami używanymi w epoce wikingów a ostrzami rycerzy z czasów wypraw krzyżowych. Miecze Ulfberhta były twardsze a jednocześnie mniej kruche i lżejsze, niż typowe ostrza stosowane w średniowieczu.
Niektóre znalezione miecze odbiegają standardem wykonania i jakością materiałów od innych, przez co uważa się je za podróbki (utożsamiane między innymi z inskrypcją +VLFBERH+, +VLFBERTH). Po przebadaniu większości ze znalezionych mieczy eksperci doszli do wniosku, że najwyższą jakością cechują się te okazy, które mają wygrawerowaną inskrypcję +VLFBERH+T oraz +VLFBERHT+ - wskazywałoby, iż to one były oryginalnymi i licznie naśladowanymi oryginałami. Ulfberht przekazał zapewne wiedzę o produkcji swojej broni uczniom lub potomkom. Jakość jego mieczy i idące za nią ceny były zapewne na tyle kuszące, że każdy kowal czy sprzedawca broni chciał mieć do zaoferowania ostrza opatrzone inskrypcją +VLFBERH+T. Przypuszcza się, że pierwsze miecze jak i ich wykonawca pochodziły gdzieś z terenów Nadrenii, jednak, jak już wspomniałem, najwięcej znalezisk pochodzi ze Skandynawii. Powszechnie uważa się, że taka liczba znalezisk spowodowana jest sposobem, w jakim dokonywano pochówków. Skandynawowie, w przeciwieństwie do chrześcijańskich wojowników, byli chowani do grobów ze swoją bronią. Tym samym to dzięki wikińskim obrzędom pogrzebowym kilkadziesiąt ostrzy Ulfberhta zachowało się do naszych czasów właśnie na północy Europy. Wysokowęglową stal, potrzebną do wytwarzania tych znakomitych mieczy, mógł sprowadzać z Bliskiego Wschodu, przez Ruś a następnie Wołgę.
Tajemnicą Ulfberhta pozostanie zapewne, jak doszedł do tak niesłychanej receptury stali, która pozwoliła mu tworzyć znakomite miecze. Podobnie jak bronie wytworzone ze stali damasceńskiej, jego ostrza wyprzedzały epokę, w której żył.
Temat znalezisk nie jest zamknięty. W 2008 roku w Szwecji pewna ośmiolatka znalazła w jeziorze miecz z epoki wikingów. Znaleziska takie jak to pokazują, że na świecie ciągle może być wiele broni, które tylko czekają, aż zostaną odnalezione. Wiele z nich może okazać się mieczami Ulfberhta lub jego naśladowców.
Dla chętnych, którzy chcą dowiedzieć się, jak mogła wyglądać produkcja mieczy przez Ulfberhta, polecam poniższy film:
Na sam koniec tradycyjne podziękowania dla Piotra Brachowicza za wspieranie mojej twórczości. Dla tych, którzy chcą również dorzucić swoją cegiełkę, zapraszam na portal na Patronite. Zachęcam również do odwiedzenia mojej strony na Facebooku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz