piątek, 19 grudnia 2014

Yule

Źródło obrazka: https://westforkuu.org/2016/12/21/happy-yule/, data odczytu: 01.04.2019


Postanowiłem założyć blog, który będzie zapisem mojego poznawania mitologii  nordyckiej, Skandynawii i epoki Wikingów. Tworząc blog zastanawiałem się, od czego najlepiej zacząć. I chyba nie ma lepszego punktu wyjścia niż zacząć od początku… Od początku roku, nordyckiego.

W dawnych wiekach rytm życia nadawała przyroda i zmieniające się pory roku. Czterema przełomowymi dniami były; przesilenie zimowe i letnie, równonoc wiosenna i jesienna. Przesilenie zimowe przypada na 21/22 grudnia (różnie, w różnych latach) – jest to najkrótszy dzień w roku. Od tego momentu dzień się wydłuża – Ludzie Północy wierzyli, że Słońce odradza się. Nie bez przyczyny współcześnie święto Bożego Narodzenia przypada na ten sam okres. W każdej religii moment „odrodzenia” słońca utożsamiany był z narodzinami jednego z bogów (np. podczas zimowego przesilenia miał przyjść na świat egipski bóg Ozyrys). 

W mitologii nordyckiej święto Yule związane było z mitem o Baldurze. Był on Asem, synem Odyna i Friggi. Kiedy zaczęły męczyć go sny o swojej śmierci, jego matka kazała wszystkim istotom żywym przysiąc, że nie skrzywdzą jej syna. Bogowie, ludzie, elfy, krasnoludy, zwierzęta, rośliny – wszyscy złożyli przysięgę. Jedna tylko jemioła nie dała swojego słowa, jednak nikt się jej nie obawiał, ponieważ jak taka niepozorna roślina miałby stanowić zagrożenie dla boga?


Gdy Asowie byli już spokojni o los Baldura, wymyślili pewną zabawę. Sprawdzali, czy rzeczywiście nic nie mogło zranić młodego boga. Rzucanie mieczami, czy strzelanie strzałami zakończonymi stalowymi grotami nie przynosiło skutku, ponieważ nawet surowce, jak metale, z których wykonana była broń, obiecały nie skrzywdzić Baldura. Loki, bóg kłamstwa, dowiedział się jednak o jemiole, która nie złożyła przysięgi. Postanowił to wykorzystać. Zrobił z jej gałązki strzałę i podarował ją Hodurowi, bratu Baldura, który od urodzenia był niewidomy. Z powodu ślepoty, nikt nigdy nie chciał dać Hodurowi broni, by ten nie zrobił sobie lub innym krzywdy. Hodur ucieszył się z otrzymanej strzały i postanowił ją wykorzystać. Los chciał, że rzucona strzała z jemioły ugodziła Baldura, który zmarł… Przepowiedziano jednak, iż po Ragnaröku, zmierzchu bogów, Baldur odrodzi się, tak samo, jak podczas przesilenia zimowego odradza się słońce.

Mit ten wyjaśnia też zwyczaj przyozdabiania domów jemiołą. Innym zwyczajem, również przejętym z dawnych epok jest noszenie przez kolędników gwiazdy – pierwotnie nie była to Gwiazda Betlejemska, a właśnie odradzające się słońce. Dzieci niosąc przez wieś ten symbol oznajmiały wszystkim, że każdy kolejny dzień będzie coraz dłuższy.
Na koniec, nie pozostaje mi nic innego, jak życzyć wszystkim czytającym zdrowych i spokojnych świąt, niezależnie, pod jaką nazwą je obchodzicie :)

5 komentarzy:

  1. Te, a ja myślałam, że jodłę się kupuje, po to żeby się całować z obcymi :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jemiołę, a nie jodłę. Była reklama jakiejś szkółki leśnej w radio i tak mi się napisało.

      Usuń
    2. Tak ci się Laro obcych całować zachciało, że nie zwracasz uwagi na różnicę między jodłą a jemiołą? :)

      Usuń
    3. :D A ja głupia starałam się tłumaczyć, a prawda i tak wyszła na jaw.

      Usuń
  2. Cóż, wiele zwyczajów zostało przejętych z dawnych wierzeń i przeinaczonych... Korzeni Św. Mikołaja czy przystrajania choinki też bym się dopatrywał w Skandynawii... Ale nie wszystko na raz, żebym miał o czym pisać za rok ;)

    OdpowiedzUsuń