Kategorie

Polecane strony

piątek, 18 listopada 2022

Gloso

 

Źródło: https://burialsandbeyond.com/2020/01/02/the-gloson-demon-ghost-pig-of-sweden/,
data odczytu: 17.11.2022

Motywy świniowatych gościły już na moim blogu. Był Gullinbursti, Złotogrzywy, dzik, którego dosiadał bóg Frej. Pojawili się też Svinfylkingowie, wojownicy, którzy za patrona obrali sobie dzika, a ich styl walki miał przypominać szarżę tego zwierzęcia. Wspomniałem również o świątecznych zwyczajach związanych ze świniami. Dziś poznamy kolejną świniowatą istotę ze szwedzkich wierzeń – Gloso.

Gloso (lub Gloson) była wielką białą świnią lub lochą, o dużych kłach i świecących, bądź płonących oczach. Niektórzy mówili, że jest rozmiarów psa, inni, że wołu. W jednej z relacji pochodzącej z XIX wieku świadek zeznawał, iż Gloso miała sto oczu. Niektórzy uważali, że bestia posiadała również na grzebiecie rząd kolców, którymi rozszarpywała ludzi, biegając między nimi. Niekiedy potrafiła porwać śmiertelnika na swój grzbiet i galopować z nim przez bardzo długi czas – od siedmiu dni do trzech lat. Taki nieszczęśnik wracał cały poraniony od ostrego grzbietu, mógł postradać zmysły lub umrzeć z wyczerpania, a po kilku latach nieustannego biegu jego ciało zostawało porzucane. Mogła też objawiać się w towarzystwie małych i równie upiornych warchlaków (bez wątpienia, robiących demoniczne kwik kwik). Czasami posiadała na pozór ludzką sylwetkę ze świńską głową i poruszała się na dwóch nogach. Nazwa prawdopodobnie pochodzi od szwedzkiego zwrotu att glo znaczącego świecić, błyszczeć, co oddawało nienaturalny wzrok stworzenia. Potwór potrafił specjalnie ostrzyć kolce. Zamieszkując okolice cmentarzy lub starych ruin ocierał je o kamienie, mury i nagrobki, by były jeszcze groźniejsze. Wierzono także, że przyciągały go miejsca, gdzie niedawno zmarły dzieci. Uskoczenie przed lochą lub uchylenie się przed jej szarżą niekoniecznie ratowało człowieka. Jeśli potwór dotknął nawet ubrania danej osoby – ta wkrótce zapadała na ciężką chorobę. Otarcie się o skórę człeka była wyrokiem pewnej śmierci w niedługim czasie po spotkaniu.

Źródło: https://hedniskatankar.com/2018/11/08/gravson-och-autentiska-folktraditioner/,
data odczytu: 17.11.2022


Nie każde spotkanie z Gloso mogło zakończyć się śmiercią. Jeśli człowiek chciał przepowiedzieć przyszłość lub szukał odpowiedzi na nurtujące go pytania, mógł sam szukać stwora. W tym celu należało udać się na nocną przejażdżkę lub spacer, której finał odbywał się na cmentarzu albo pod kościołem. W dzień poprzedzający wróżby należało pościć, nie wolno było witać innych ludzi, śmiać się ani usłyszeć piania koguta. W chwili spotkania człek winien ofiarować świni trzy kiełbasy, trzy kłosy zboża, trzy jabłka lub trzy orzechy (ale tylko siedmioletnie!), by uzyskać od niej wróżbę. Rytuał nazywany był ars gang (szw. coroczny spacer). Brak podarunku przy napotkaniu zwierzaka skutkował atakiem na śmiertelnika. Zwyczaj ten był praktykowany jeszcze w XIX wieku. Pewne noce uważane były za lepsze do wróżenia przyszłości. Wśród nich należy wymienić między innymi noc Bożego Narodzenia, 21 grudnia, przesilenie letnie a także każdą trzynastą noc danego miesiąca. Następnie na cmentarzu Gloso zsyłała wizję, którą należało odpowiednio zinterpretować. Przewrócony lub zniszczony nagrobek zwiastował zbliżającą się zarazę. Dźwięki ścinanego nocą drzewa lub przejeżdżających zbrojnych ludzi należało interpretować jako oznakę nadciągającej wojny. Natomiast gromadkę krasnoludów, Nisse lub myszy ciągnących za sobą zboże uznać należało za zwiastun pomyślności i urodzaju w nadchodzącym roku. Jeśli ktoś powtarzał rytuał przez siedem lat, w ostatnim roku mógł spotkać na swojej drodze upiornego, starego jeźdźca z płomieniami wokół głowy (no i teraz wiadomo, iż marvelowski Ghost Rider miał szwedzkie korzenie) ze zwojem albo książką wetkniętą w usta (lub wedle innej wersji, z patykiem na którym zostały wyryte runiczne napisy). Jeśli śmiałek odważył się wyciągnąć pergamin, mógł pozyskać niesamowitą wiedzę i wgląd w przyszłość bez konieczności powtarzania rytuału co roku.

Dziś w języku angielskim można doszukiwać się pozostałości po wierzeniach w Gloso. Słowo razorback oznacza zdziczałą świnię lub mieszańca świni i dzika. W dosłownym tłumaczeniu nazwa znaczy brzytwogrzebiety, co może być echem legend opowiadanych o dziku z ostrym jak brzytwa grzbietem. W 1984 powstał także film inspirowany legendą o Gloso pod tytułem Razorback. Opowiada o potwornym dziku, który terroryzuje mieszkańców… Australii, a nie mroźnej Skandynawii.

Kończąc, tradycyjnie chciałbym podziękować Piotrowi Brachowiczowi za wspieranie mojej twórczości. Jeśli i Tobie podobają się tematy, które omawiam, zapraszam do wsparcia mojego bloga na Patronite. Ponadto, zachęcam do odwiedzenia i polubienia mojego profilu na Facebooku oraz do udostępnienia moich artykułów - dzięki temu pomożesz mi dotrzeć do szerszego grona Czytelników :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz