Czy zdarzyło Wam się kiedyś
usłyszeć dziwne odgłosy w domu? Albo ku własnemu zaskoczeniu znaleźć monetę w starych spodniach? A może po zrobieniu prania zauważyć, że brakuje skarpetki do pary? Nasi przodkowie wierzyli, że
takie rzeczy nie działy się bez powodu i stała za nimi istota zwana Domowojem.
Domowoj, zwany też Domowikiem/Domownikiem,
Chatnikiem, Dziadkiem lub Ojczulkiem, był duchem zamieszkującym przede
wszystkim domostwa Słowian na Rusi Kijowskiej. Uważano go za dobrą istotę… Tak
długo jak długo był dobrze traktowany przez gospodarzy. Domowoje najbardziej lubiły
ciepłe okolice pieców i właśnie tam najłatwiej było je dostrzec oraz to właśnie tam trzeba
było składać im podarunki. Najlepszym darem była strawa, zostawiana mu co
wieczór przed snem. Najedzony Domowoj odganiał złe duchy i mógł pomagać w
codziennym życiu swojej rodzinie. Jego zachowanie przepowiadało także
przyszłość mieszkańcom domu. Jeśli nagle znikąd dał się słyszeć serdeczny
śmiech, nie był to powód do obaw, gdyż głos ten zwiastował pomyślność i dostatek w
nadchodzącym roku. Samoistne trzaskanie okien miało z kolei zwrócić uwagę na
zabezpieczenie domu przed nadchodzącą nawałnicą. Z kolei wycie dochodzące zza pieca zwiastowało
śmierć członka rodziny. Gdy rodzina postanowiła przeprowadzić się w nowe miejsce, a zaskarbiła sobie przychylność Domowoja, ten przenosił się razem z nią, by otoczyć opieką nowe domostwo. Jeśli mieszkaniec domu obudzi się w nocy i ujrzy ducha siedzącego na swojej klatce piersiowej, lub zobaczy cień i będzie czuł nacisk
na żebrach to oznaka, że Domowoj chce zapowiedzieć jakieś zdarzenie. Można go
wtedy zapytać, czy przynosi wieści o dobrym czy złym wydarzeniu. Jeśli
przemówi, to zapowiada szczęście. Jeśli będzie siedział w milczeniu, pomrukiwał
lub kaszlał – należy mieć się na baczności, gdyż nadchodzą złe rzeczy.
Źródło obrazka: https://www.slawoslaw.pl/slowianska-pomoc-domowa-domowik-i-spolka/, data odczytu: 09.04.2020 |
Głodny Domowoj sprowadzał
nieszczęścia i robił ludziom na złość. Drażniły go także kłótnie w domostwie. Jeśli
mieszkaniec domu odłożył jakiś przedmiot, a później nie mógł go znaleźć, chociaż wie, że zostawił rzecz w konkretnym miejscu – zapewne została ona ukryta przez rozjuszonego Domowoja. W ostateczności
rozczarowany zachowaniem mieszkańców duch potrafił opuścić gospodarstwo, zostawiając je niechronione przed innymi istotami.
Wierzono, że Domowojem stawał się
pierwszy członek rodziny, który przekroczył próg nowo wybudowanego domu. Co się
tyczy samej budowy domu – podczas prac należało wrzucić do ziemi cztery monety,
po jednej w każdym rogu budowli. Po wprowadzeniu się do nowego domu pierwszy
chleb, który został w nim upieczony, należało oddać Domowojowi.
Jako iż Domowoje uważane były za
duchy przodów, które nie opuściły rodziny i nie udały się do zaświatów (czyli
do słowiańskiej Nawii), wyobrażano je sobie stosownie do ich wieku. Miały wygląd niskich,
krępych staruszków, o siwych włosach i brodach, a odziane były w stare i znoszone
ubrania – stałym elementem była koszula i kaftan. Od żywych ludzi odróżniała je
nieproporcjonalnie większa głowa i spłaszczona twarz. Domowoje potrafiły zmieniać swoją postać i ukazać w się w chałupach jako psy, koty szczury lub
pająki. Takiego pająka, nawet jeśli ktoś miałby fobię, nie należało krzywdzić. Czasami nie miał konkretnej formy, a mieszkańcy mogli zauważyć tylko jego cień przesuwający się ukradkiem na tle ściany.
Domowoj przewodził innym duchom zamieszkującym domostwo. Do jego podwładnych zaliczyć można Korgorusze – pomniejsze duchy domowe, które najczęściej przybierały postać czarnych kotów. Ich działania uzależnione były od nastroju ich przywódcy. Jeśli Domowoj był sowicie karmiony, na jego rozkaz przynosiły pieniądze, lub inne znaleziska do gospodarstwa. Jeśli jednak był zaniedbywany, pomagały mu tłuc naczynia, uszkadzać sprzęty i ogólnie wyrządzać przenajróżniejsze szkody.
Rzeźba Domowoja na Moście Miodowym w Kalindgradzie Źródło obrazka: https://www.svoboda.org/a/29845430.html, data odczytu: 09.04.2020 |
Domowoj przewodził innym duchom zamieszkującym domostwo. Do jego podwładnych zaliczyć można Korgorusze – pomniejsze duchy domowe, które najczęściej przybierały postać czarnych kotów. Ich działania uzależnione były od nastroju ich przywódcy. Jeśli Domowoj był sowicie karmiony, na jego rozkaz przynosiły pieniądze, lub inne znaleziska do gospodarstwa. Jeśli jednak był zaniedbywany, pomagały mu tłuc naczynia, uszkadzać sprzęty i ogólnie wyrządzać przenajróżniejsze szkody.
Żeńską formą Domowoja, lub wedle innej wersji jego
żoną, miała być Domowicha, zwana także Domachą. Oba duchy mogły mieć także córkę,
Domowinkę. Typowo polskim odpowiednikiem Domowoja było Bożątko, które mogło być duchem
przodka rodziny lub przedwcześnie zmarłego dziecka, mieszkającego drzewiej w danym
domostwie. Z kolei południowi Słowianie mieli swojego opiekuńczego Stopana… Ale
historie ich istot to już opowieści na inny dzień…
Domowicha Źródło obrazka: https://www.kaliningrad.kp.ru/daily/26963/4019086/, data odczytu: 09.04.2020. |
I na sam koniec ciekawostka. W
naszych czasach zainteresowanie słowiańskimi wierzeniami powraca. Za ciekawą
inicjatywę uważam rzeźbę Domowoja, która stanęła w 2018 roku na Moście Miodowym w Kalindgradzie. Z kolei przy Muzeum Bursztynu w tym samym mieście postawiono podobiznę jego towarzyszki,
Domowichy. Podobny pomysł pojawił się swego czasu w Katowicach, gdzie w pobliżu
Spodka pojawił się Bebok.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń