Kategorie

Polecane strony

piątek, 26 kwietnia 2019

Kattakyn - Kot zombie


Źródło obrazka: https://www.photoshoplady.com/manipulating-a-zombie-cat/, data odczytu: 26.04.2019.

Jakiś czas temu opisałem draugów – umarłych wojowników, zombie z mitologii nordyckiej. Wspomniałem także, że w pewnej sadze jeden z umrzyków potrafił zmieniać się w kota. Dziś chciałbym rozwinąć ten temat.

Kattakyn, bo tak dokładnie w wierzeniach wikingów,nazywało się to nieumarłe zwierzę, jest niczym innym jak kocim zombie. Jego nazwę można tłumaczyć na język polski jako Kotowaty. Kattakyny były mięsożerne. Najlepszym sposobem na pozbycie się ich było odcięcie upiornemu futrzakowi głowy.

W sadze o Hrómundzie Gripssonie główny bohater starł się z nieumarłym królem Þrainnem, byłym władcą Galii. Hrómund szukał kurhanu króla – miał tam znajdować się wyjątkowy miecz, Mistilteinn (nord. Jemioła), którym Þrainn zabił czterystu dwudziestu przeciwników. Kiedy wojownik w końcu znalazł grobowiec, okazało się że pochowany w nim władca zamienił się w drauga (na marginesie mała ciekawostka – draugi, które nie wałęsały się swobodnie po świecie a tylko pilnowały swoich grobów nazywane były Haugbui, czyli Mieszkańcami Kurhanów). Podczas walki nieumarły zmienił postać – pierw przemienił się w  zombie-trolla a później w kattakyna właśnie, raniąc ostrymi pazurami plecy Hrómunda. W końcu jednak dzielny wiking pokonał drauga i spalił jego zwłoki, a następnie zabrał Mistilteinna ze sobą.

Niektóre sagi wspominają, że matki osób, które uciekły z Helheimu, również mogły zostać ściągnięte z powrotem na ziemski padół. Włóczyły się w okolicach grobów swoich zmarłych dzieci. Opisywane były jako groźne potwory o długich szponach. Taki stwór nosił nazwę Ketta, czyli Kocica[1].

Kattakyny nie były jedynymi zwierzęcymi zombie znanymi w Skandynawii. Sagi wspominają także o  nieumarłych byka, koniach a nawet fokach, jednak tylko Kotowate doczekały się swojej własnej nazwy.



[1] The Monsters and Beowulf,  Nora K. Chadwick, wyd. Bowes and Bowes, Lodnyn 1959, s. 178).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz